ludzki, dla którego osiągnięcia iść ma przez trud, t. j. przez pracę myśli i czynu“. Przez trud torowania sobie „człowieczej drogi do zrozumienia, „obowiązków“ człowieczeństwa autorka „Marty“ powołuje przedewszystkiem tedy kobietę, domagającą się jego „praw“. Wymaga od niej „umiejętności i sił na logiczne życie“.
Za stronę życia kobiety „najwyżej i najprawdziwiej ludzką, najjędrniej i najrozumniej poetycką“ uważa stanowisko żony i matki. Tylko, że i tu ten głos do kobiet Orzeszkowej, zwrócony zwłaszcza w okresie czasu, kiedy całe zastępy pionierek równouprawnienia — życie rodzinne, z nieodłączną atmosferą kuchni i śpiżarni, brały sobie w wysoką pogardę, odwracając się odeń ze wstrętem, i wówczas ten głos Elizy Orzeszkowej do kobiety, w imieniu „najprawdziwiej człowieczych“ stron jej życia, nie był nigdy tym „krzykiem o dziecko“, jaki rozlega się dziś do kobiet, trwoniących swe siły poza obowiązkami macierzyństwa. U Orzeszkowej był to zawsze i głównie — krzyk o duszę, że się tak wyrazimy, słowami porównania, o te duszę niewieścią, znieprawioną, wynaturzoną, bezsilną, z praw obywatelstwa wydziedziczoną, indywidualnie bierną na wszystkich polach życia, gdzie czekał na nią samoistnienia jej wszechżądny czyn.
Ale za to, ta jej „najrozumniej poetyczna“ placówka życia rodzinnego kobiety, o duszy „praw swoich i obowiązków“ świadomej, o duszy żywej,
Strona:Eliza Orzeszkowa w literaturze i w ruchu kobiecym.djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.