Strona:Eliza Orzeszkowa w literaturze i w ruchu kobiecym.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

Jest jeden wyraz, który przez ciąg 40-letniej pracy pisarskiej nie wychodzi z pod pióra Orzeszkowej, ale to wyraz, zawierający w sobie tyle „wniebogłosów“, że on jeden wystarczy do wyrzucenia z duszy człowieka, który „kocha i cierpi“ wszystkiego tego, co jest w nim z pigmeja.
Ale w niebo wołające głosy wołają i do serc ludzkich o czyn ratunkowy, o braterstwo w idei Wyzwolenia. Naród nazewnątrz i nawewnątrz rozdarty, rozterką w łonie własnem słaby, do życia nie wskrześnie. Stanie on tylko na wartości swych członków, na ich żywotnej sile się podźwignie. Poza nim samym niemasz dlań ratunku, niemasz wybawienia.
Więc postaciom swym bohaterskim nadaje Orzeszkowa hart spiżu. „Siły potrzeba, woła, wśród walk i pokus życia silnym być trzeba! A zkąd brać siły, gdy z wiary i miłości bić ona przestaje? Skąd brać siły, gdy wysychają górne ich krynice? Zaś u źródliska tych krynic górnych, aby nie wyschły ich „wody żywiące, kto stanie wierniej, jeśli nie kobieta, kto święciej wypełni to powołanie kapłańskie, jeśli nie ta niewiasta polska, która stała i stoi na straży ognisk narodowego bytu, zawsze gotowa za nie do ofiary? Na bieg zdarzeń decydujących wpływała ona, wprawdzie w przeszłości, geniuszem swym niewieścim przeważnie pośrednio. Ale czasy idą. Dziś jako siła czynna, staje ona osobiście przy twardym pługu pracy, na wszech placówkach życia, wszech