i że kiedy znajdzie się śród areny, to nie z trójzębem gladyatora, lecz ze skrzydłem, na którem wzrok widzów wyżej nad mocujące się bary, i krew z nich ciekącą podniesie“.
Ale cienie zwątpień wobec „ciosów życia, to jeszcze nie rezygnacya. Nie rezygnują ci, którzy idą z rodu „natchnionych“, „pełne bólu i nieprzejrzanych głębi zagadki“ umieją oni rozwiązać w taki sposób, aby je przekuć na „czyny żyjące“. I choćby tęskna melancholia smutku, ze starcia duszy górnej ze sferą rzeczywistości nagiej pochodząca, kładła im niekiedy na usta, jak tu Elizie Orzeszkowej wyrazy: „Tylko mi już bardzo trudno pięknie śnić“... to jeszcze zdobywają się oni na wypowiedzenie drugim swego wyznania wiary w nieodzowność w życiu „pięknych snów“. I oto słyszeliśmy to Credo Natchnionych, w pełnych głębokiej treści słowach Listu naszej Jubilatki, na temat: „Śnij pięknie, pracuj nad ziszczeniem snów swoich i mów o nich ludziom...“
Natchnieni nie rezygnują. Mają oni wielorakie mocy wcielania w życie swych duchowych wizyi, realizowania snów serdecznych w głębokoźdwięczną „czynów stal“.
Wobec palących zagadnień chwili wielkich przełomów, która przypadła na czterdziestolecie pracy obywatelskiej Elizy Orzeszkowej, widzimy zasłużoną Jubilatkę naszą, jak po chwilowym zale-