Strona:Elizabeth Barrett Browning - Sonety.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.
XVI

Wszelako, żeś o tyle bardziej doskonały,
Żeś szlachetniejszy, iżeś jako duchy-króle,
Zmóc możesz lęki moje — niechaj się otulę
W purpurę twą, aż bicia sercaby splatały

Rytm swój z twem tętnem, pokąd serce trwogi całej
Nie zbędzie. Który zwalczył — nie deptać, a czule
Podjąć może: w tym wzniosłym tryumfu szczególe
Dowodzi, iż jest panem, i pełnej wart chwały!

Jak rycerz pokonany, pył umiotłszy głową,
Zda miecz w litosne ręce zwycięskiego woja,
Tak ci nawet, Najdroższy, wyznam dziś — tum ową

Skończyła walkę. Skoro mi w tobie ostoja,
Wznoszę się z poniżenia na jedno twe słowo.
Zwiększ miłość swą, ażeby wzrosła wartość moja!