Strona:Elwira Korotyńska - 100,000 powinszowań.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.
5

Czcigodny Panie Opiekunie,
Zastępujesz mi ojca, któregom oddawna utracił. Pamięć moja nie sięga tak daleko, żeby módz sobie przypomnieć Rodziców.
Wiem tylko, że Twoja dłoń litościwa przytuliła mnie, biednego sierotę i dała mi wszystko.
A więc, dach, chleb, dobrem osłodzony słowem i serdeczną troskliwą opiekę.
Tyś pierwszy, Czcigodny Panie, ulitował się nad mem niedołęstwem, uczył stawiać pierwsze moje kroki, Tyś nauczył mnie wznosić modły do Boga, w modlitwach mych dziecięcych prosić o dobro ojczyzny, o jedność i miłość braterską narodów...
Zacny, szlachetny mój Opiekunie, niech Ci Stwórca za to wszystko zapłaci, a niech łzy mej wdzięczności dla Ciebie będą Ci dowodem mej wielkiej, bezgranicznej dla Ciebie miłości i mego niedającego się wyrazić szacunku.
Żyj nam długie lata w zdrowiu i dobrobycie i w wielkim ducha spokoju i ko-