— Oho! — pomyślał oberżysta; — to jeszcze lepsze od noża!
Muszę, go mieć, tego osiołka...
Zabrał Filipa do izby, nakarmił, napoił, a gdy ten spać się ułożył, zabrał do swojej stajni czarodziejskiego osiołka, a Filipowi oddał swego kłapoucha.
Wrócił Filip do chaty szczęśliwy nad miarę i zadowolony z daru, od szczęścia otrzymanego.
— Zaledwie wszedł do chaty, zawołał radośnie:
— Jesteśmy bogaci, jak sam król! Zdejm kapę z łóżka, rozłóż ją na podłodze, tylko szybko!
Żona i dzieci patrzały z przerażeniem na Filipa, wszyscy byli najpewniejsi, że zwarjował.
— Co chcesz robić z tą kapą? — spytała żona.
— Rób to, co ci każę — zawołał.
Żona rozpostarła kapę na podłodze, a Filip przyprowadził osła i zaczął go kijem okładać.
Ale złoto nie sypało się pomimo bicia...
Strona:Elwira Korotyńska - Dary szczęścia.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.