Strona:Elwira Korotyńska - Dowcipne małpki.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkie miały ponakrywane głowy powskakiwały zręcznie na gałęzie drzew i oczekiwały przebudzenia kramarza.
Kramarz spał smacznie, nie podejrzewając nikogo o kradzież swych towarów i ani myślał o wstaniu z miękkiej trawiastej pościeli.

Zwłaszcza, że i oparcie miał wspaniałe: drzewo bowiem, służące mu za poduszkę miało pień elastyczny i miękki, spało się jak na puchach. Ale każda czynność ma swój koniec. Więc i wypo-