rzęta nie zwierzęta, coś w połowie tego, w jego czapeczkach!
Ach! to małpy!
— To wy? wyście mi zrobiły takiego figla? wy, niegodziwe?
To ja usnąć na chwilę nie mogę, bo zaraz ktoś mi ukradnie towar?!
Oddawajcie mi zaraz, poczwary!
— Słyszymy! słyszymy! — wołały w swym małpim języku figlarki — ale ci nie oddamy!
Oho! chcemy być takimi samymi, jak i ty, ludźmi! Nic więcej!
Nie oddamy ci! nie oddamy! Pocoś spał tak długo!
Do widzenia ci! do widzenia!
I kłaniać mu się poczęły czapeczkami.
— Proszę was, oddajcie mi! To mój towar. Czy widzicie, jak rozpaczam?
Przecież i wy, chociaż małpy, macie chyba serca?
— Serca? a cóż tu serce? Czapeczki nie serca!
— Jakżeż to? to wy chcecie być podobnemi do mnie, do człowieka, a tymczasem jesteście złodziejami?
Strona:Elwira Korotyńska - Dowcipne małpki.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.