KILIŃSKI. Znam was antychrysty! Na gałąź z nią!
CYGANKA (przerażona). Panoczku, klnę się na...
KOŚCIUSZKO. No, no, na co?. Przecieś poganka! Na Belzebuba się zaklniesz?
CYGANAKA (pokazuje medalik) Jam katoliczka!
JÓZEF. Dosyć straszena! Wróż!
CYGANKA. Dajcie dłoń swoją panoczku!
JÓZEF (podaje dłoń). Masz...
CYGANKA. Ach! strzeż się wody! Uciekaj od rzeki! Mężnym rycerzem będziesz, wielkim wodzem, pomniki stawiać ci będą... Ale uciekaj od wody, uciekaj! (wybiega).
JÓZEF. Biedz za nią! gonić! czego uciekła! Michałku!
MICHAŁEK (wybiega i zaraz wraca). Niema jej nigdzie! znikła jak kamfora!
KOŚCIUSZKO. Jak zły duch, powiedz! No, ale zeszliśmy się tutaj, aby o czemś ważnem pomówić... Józefie, co żeś miał nam powiedzieć? Słuchamy.
JÓZEF. Siadajcie moi drodzy! Dzień wczorajszy i noc całą myślałem o tem, cobyśmy mogli dobrego zdziałać dla ojczyzny i doszedłem do przekonania, że poza oświecaniem naszych ciemnych współbraci, w obecnej chwili uczynić dla Polski nie możemy niczego.
Strona:Elwira Korotyńska - Dziecięce lata Kościuszki i Poniatowskiego.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.
— 19 —