Ta strona została uwierzytelniona.
Wieczór nadszedł, po kawałku chleba ułożyła się do snu Irusia.
Nie na puchach i pod jedwabiem, nie na poduszeczce bielutkiej z haftami, lecz na zimnym słomianym sienniku i pod starą podartą derką, koło pieca w kąciku.
I wilgotno i zimno tam bardzo, a i twardo i niewygodnie... Ale jedyna to chwila, gdy dziewczynka lalką swą bawić się może, opowiadać o swych smutkach i płakać.
Oglądając się, czy nie widzi kobieta, co robi — wyciągnęła z pod skrzynki szmatkę, naśladującą lalkę, przytuliła do siebie i szepce:
— Jesteś dla mnie jedyną radością, kocham ciebie i nigdy tak nie zrobię, jak robiłam ze swymi dawnymi lalkami.