Od tej pory Jagusia codziennie chodziła na poziomkową łąkę i zbierała smaczne jagódki.
Ale pewnego ranka, gdy jak zwykle napełniała koszyk poziomkami, poczuła silne uderzenie w głowę, że aż upadła na murawę z okrzykiem.
— A! mam cię nareszcie, złodziejko! — zawołał jakiś głos straszliwy. Zapłacisz mi za to, niegodziwa!
Była to wysoka, chuda, żółta, z pomarszczoną twarzą staruszka.
Oczy miała czerwone, nos jastrzębi, a z jej ust sterczały dwa długie i ostre zęby.
Związała jej ręce wtył, siedem razy owinęła rzemieniem przez pół, potem zawiesiła ją na miotle, powiedziała kilka słów zaklęcia, usiadła na niej i uniosła się w powietrze.
Zatrzymała się nareszcie jej prześladowczyni. Rzuciła ją na ziemię, w gęstwinie leśną, na wyspę Sycylję.
— Zjadłabym ciebie z największą chęcią — rzekła — ale jesteś za chuda.
Strona:Elwira Korotyńska - Jagusia sierotka.djvu/7
Ta strona została uwierzytelniona.