Wsuwa rękę do kieszeni — kieszeń pusta!
— Co to? Gdzie moje pieniądze? O, ja nieszczęśliwy! Kieszeń pusta! Kieszeń dziurawa! Była wczoraj caluteńka, ale, że ubranie bardzo stare i ze starego przerabiane, od chleba rozdarła się, a że Piotruś nie za zauważył tego i włożył w nią pieniądze — utracił całomiesięczny zarobek... Biedaczek!
Pobiegł chłopiec raz jeszcze na strych, rozejrzał się wszędzie gdzie był po wzięciu pensji — pieniędzy ani śladu!
Biedny kominiarczyk stanął wprost szkoły i gorzko zapłakał.
— Czego płaczesz, kominiarczyku? — naraz odezwały się doń świeże dziecięce głosy. — Czy ci kto zrobił krzywdę?
Spojrzał Piotruś a przed nim takie śliczne, dobre dziewczątka i taka litość w twarzyczkach.
— Zgubiłem wszystkie pieniądze otrzymane zą miesiąc roboty. Matka moja biedna, ja nie mam w co się ubrać, ach! ja nieszczęśliwy!
Strona:Elwira Korotyńska - Kominiarczyk.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.