— W jaki sposób to się stało? powiedz...
— Kieszeń była dziurawa, wypadła, szukałem wszędzie, nigdzie ani śladu...
— A dużo miałeś pieniędzy?
— Bardzo dużo, panienko, aż sześćdziesiąt złotych.
I dobre dziewczątko usunęło się na bok, dając znać dzieciom do szkoły spieszącym, żeby się zbliżyły.
I podczas gdy kominiarczyk szlochał rozpacznie, dzielna dziewczynka opowiedziała przygodę Piotrusia kończąc przemowę swą temi słowy:
— Nie mamy prawa opuścić biednego tego chłopca w nieszczęściu, boć on bratem naszym, bo każdego z ludzi kochać mamy, jak siebie samych.
Każde z nas ma z sobą pieniądze na przysmaki, ofiarujmy je kominiarczykowi... Bez cukierków i ciastek obejść się możemy... jemu zaś na chleb czarny potrzeba.
— Dobrze! dobrze! z największą chęcią! — zawołały miłosierne koleżan-
Strona:Elwira Korotyńska - Kominiarczyk.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.