Strona:Elwira Korotyńska - Kot mecenas.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nora królika! Wiem, co zrobię! Poszedł sobie na polowanie, a tymczasem ja zajmę jego lokal i nie wpuszczę go tutaj. Dlaczegożby ta nora nie miała do mnie należeć? Ziemia jest dla wszystkich, żadnych właścicieli nie uznają. Zaraz sprowadzę sobie kogoś, co ze mną zamieszka, naprzykład syna tej starej kuny lub tchórza i założymy rodzinę, A jak tu zacisznie, jak miło! A jak miękkie posłanie.
Ale, pst! idzie królik...
Wysunęła łebek i zobaczyła królika z prześliczną różą w pyszczku.
— Ho, ho! jaki romantyczny! Bawi się w kwiaty... Witam pana, czego pan tu sobie życzy?
— Jakto? czego tu sobie życzę? przyszedłem do swego domu, — zdziwił się królik.
— Pana dom? Taki sam pana, jak