Hej, ty koźle białobrody!
Na wojenne choć tu gody!
Dalej, dalej, a chyżo!
Zanim wróg się tu zbliży!
— Ani myślę! — odmruknął kozieł — nie jestem ani rumakiem ani wojakiem...
Kozieł jestem — ot co!
Przyszedłem tu dla najedzenia się, nie na żadne wojenne gody...
— Czyś się już namruczał, koźle uparty? Zdaje mi się, że chyba już dosyć tego mee, mee... Do dzieła!
Złapał kozła za brodę i przyciągnął opierającego się do Burka.
— Oto żołnierz! Pilnuje granicy i nie chce przepuścić nikogo, ktoby, był wrogiem. Szanować go masz, koźle jeden, i ani go ruszyć! rozumiesz?
Pasuję cię z kozła marnego, na rumaka! Byłeś niczem, teraz jesteś koniem generała... zwiesz się nie kozłem lecz rumakiem... Bacz!
— Mee- mee! Nie szarp mnie tak za łeb, bo cię ubodę!
Michaś nie zwracał uwagi na to