od największych sztuk, a kończąc na najmniejszych.
Pies patrzał spokojnie i z zajęciem, dopóki były daleko od lnu, zaśmiał się nawet zlekka, tak, jakto psy potrafią, ale, gdy spostrzegł, że sławetna gromada idzie ku polu lnem obsianem, porwała go złość bezmyślna.
— A ty hultajskie plemię! — zawołał, — Hau! hau! hau! A, wy nicponie! Hau! hau! hau!
I zanim Błotuś zarzucił go błotem, zanim Rudek go zagryzł, Siwuś skopał, a Kwiczka sierść mu wyszarpała z ogona, on był już przy nich i odganiał od gospodarskiej chudoby.
A gdy Rudek najśmielszy z nierogatych, chciał się nań rzucić z zębem, porwał go w irytacji za marny ogonek i odgryzł. To samo zrobił z Kwiczką.
Rozległ się kwik i pisk ogromny, aż zbiegli się parobcy, sądząc, że złodzieje do chlewów się zakradli, a zobaczywszy dzielnie walczącego z nierogacizną Rozboja, pochwalili go za jego gorliwość.
Strona:Elwira Korotyńska - Mądry Nierogatek.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.
— 10 —