bywało się ze ściśnionej krtani i łeb znów opadał na słomiane podłoże.
Zaświtał ranek. Zapiały koguty, zabeczały owce.
Nierogatek podniósł łeb, przez szparę wyjrzał na świat boży i ucieszył się mocno.
Pogoda była prześliczna, pójdą więc na pastwisko, gdzie zwoła podwładnych i rozkaz wyda tak mądry, że i pies i ludzie dziwować się rozumowi jego będą.
Napojono bydełko i owce nakarmiono sianem, nierogacizna dostała jedzenia i pastuch wyprowadził na pole.
W uroczystym nastroju wysłuchano długiej mowy Nierogatka. Było tam i o krzywdach przez psa im wyrządzonych i o odgryzionych ogonkach.
A wkońcu radę dał jedną, grożąc wyklęciem o ileby kto zapomniał lub nie usłuchał.
Zaprowadził nawet całe swe stadko w gąszcz leśny, podczas, gdy pastuch spał smacznie i tam robiono próbę.
Strona:Elwira Korotyńska - Mądry Nierogatek.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.
— 13 —