wziąć nie mogę, bo taka ich cena, kazali mi brać tyle...
— Ależ, nie tłomacz się, mój mały! Nie jest to wcale drogo, przeciwnie, taniej niż w dużem mieście, dokąd po wszystko jeździmy.
— Nasze wyroby są tanie, — odpowiedział ośmielony Józio, — bo wiklina rośnie koło domu, mamy ją tuż pod bokiem, nie potrzebujemy sprowadzać.
A i dziaduś mój sam robi, więc taniej ocenia.
— Masz dziadka? Ileż ma lat? Pewnie stary?
— Ma ośmdziesiąt lat skończonych, bardzo stary...
— Daj mi więc jeszcze tę trzepaczkę, żeby dziadek więcej zarobił... A tu masz za koszyk.
I dobra gosposia zapłaciła mu za koszyk i za trzepaczkę i dodawszy mu jeszcze bułkę z konfiturami, zachęcała, aby przychodził na podwórze i wołał, gdyż często potrzebne są jej kosze do wę-
Strona:Elwira Korotyńska - Mały kramarz.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.