chleba dla całej rodziny. Zabierz się i ty do tego... Ja, powtarzam, żywić cię dalej nie mogę, musisz razem pracować.
— Musiałby się uczyć, a wtedy nicby nie mógł zarobić, — odezwał się majster. — Niech lepiej zostanie kramarzem i nosi nasze wyroby na sprzedaż. Od jutra może zacząć. Mam dużo ładnych koszyczków, pan również coś zrobił, niech stara się sprzedać i naszą i pana robotę, a zdoła i siebie wyżywić i odziać i panu dopomódz będzie w możności.
— A więc, Józiu, innej niema rady, musisz się zabrać do tej pracy! — rzekł staruszek. — Dogadza ci czy nie dogadza, musisz robić, boć próżniakiem, chyba być nie chcesz, a na żebraninę nie pójdziesz.
— Dobrze, panie majstrze, — obrócił się do koszykarza — dziękujemy ci za chęć w dopomożeniu chłopcu i jutro raniutko będzie u pana po te śliczne koszyczki i trzepaczki trzcinowe, jakie widzę porozwieszane w warsztacie. Ja
Strona:Elwira Korotyńska - Mały kramarz.djvu/8
Ta strona została uwierzytelniona.