mam trochę koszyków do papierów i śmieci, dorobię coś jeszcze i wypuszczę chłopca na nową dolę.
— Do widzenia! do widzenia! — zawtórował majster i Józio ruszył w powrotną drogę do domu.
Nazajutrz raniutko chłopak wstał, dostał ostatni kawałek chleba, jaki był w posiadaniu dobrego dziadka i zabrawszy robotę dziadka i przyniesioną od koszykarza, pożegnał się ze staruszkiem i poszedł w świat.
Na odchodnem, dziadek przytulił do serca Józia i rzekł uroczystym tonem:
— Idziesz chłopcze na dolę i niedolę, na walkę o chleb. Pamiętaj być pracowitym i uczciwym i niech cię Bóg błogosławi w twej pracy i strzeże.
A nie zadawaj się w złe towarzystwo, unikaj złych chłopców, bądź grzeczny i uprzejmy dla wszystkich kupujących.
— Będę dobry, dziaduniu, — odpowiedział wzruszony i trochę bojący
Strona:Elwira Korotyńska - Mały kramarz.djvu/9
Ta strona została uwierzytelniona.