Strona:Elwira Korotyńska - Miłość Macierzyńska.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.

bliżającego się do niej lwa i nie uciekała.
Spokojnie układała swą laleczkę, nakrywając ją kołderką, a tymczasem lew ostrzył na nią pazury.
Matka dziewczynki zajęta była w domu, nie wiedziała o ucieczce lwa ze zwierzyńca i spokojna o swą córeczkę przygotowywała obiad.
Naraz tknęło ją coś, żeby spojrzeć przez okno, jak bawi się jej jedynaczka.
Podeszła i wydała rozpaczny, rozdzierający serca okrzyk...
Mała jej Julcia najspokojniej bawiła się lalką, a z tyłu za nią, niewidzącą strasznego niebezpieczeństwa stał lew z ziejącą paszczą, przygotowujący się do skoku...
Krzyk zamarł w piersi nieszczęsnej matki, rzuciła się ku dziecku, niepomna grożącego jej napadu lwa i pożarcia i uchwyciwszy w objęcia córeczkę rzuciła się ku ucieczce.