Nakupowała sobie dużo dobrych i użytecznych rzeczy, między innemi beczkę do masła i już przed trzecią powracała do domu.
Wchodząc na wysoką górę, za którą znajdował się jej domek, o mało co nie krzyknęła z przerażenia.
Drogą ku jarmarkowi, wprost ku niej kierował się wilk drapieżny.
Łeb opuścił ku ziemi i szedł zadowolony, że nie ominie go już teraz napewno smaczna pieczeń z prosiątka.
Ale prosiątko było roztropne. Wskoczyło do beczki i sunąć z góry poczęło.
Wilk, ujrzawszy nieznane sobie, rzucające się straszydło, zląkł się bardzo i umknął czemprędzej.
Na drugi dzień podszedł pode drzwi i rzekł:
— Świnko, czemuś nie była wczoo 3-ej godzinie, w swym domku?
— Wyszłam wcześniej — odpowiedziała świnka i czekałam na ciebie na jarmarku.
Strona:Elwira Korotyńska - Roztropne prosiątko.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.