Gdy skończymy, weźmiemy się za ręce i zaśpiewamy piosenkę...
Wojtuś! biegnij do swego ojca i poproś o miotłę, a ja tymczasem usadowię temu paniczowi głowę na karku...
Wojtuś pobiegł na jednej nodze, a tymczasem Julek ulepiał ze śniegu ręce dla olbrzyma i podawał je Witusiowi, który umieścił po bokach symetrycznie ręce u ramion i szczęśliwy, że się trzymają mocno, przyklepywał jeszcze całą figurę i wygładzał.
Każde z dzieci starało się być użyteczne.
A więc jedno wygładzało rękoma boki, robiło w tułowiu przedział i nogi.
Nic więc dziwnego, że wkrótce zrobiony był olbrzym i brakowało mu tylko kapelusza, miotły i fajeczki do palenia.
Ale na to nie czekano ani chwili.
Zaledwie ukończono robotę dał się słyszeć głos radosny Wojtusia i chłopiec z zarumienioną od zimna twarzyczką przybiegł z ogromną miotłą wrę-
Strona:Elwira Korotyńska - Wesoła zabawa.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.