Strona:Elwira Korotyńska - Wesoła zabawa.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ani trochę, mamusiu, nie będę już piecuchem, przekonałem się, że na świeżem powietrzu może być cieplej niż w pokoju, jeśli się jest w ruchu...
Mówiąc to, Julek popędził szybko w pole, gdzie stał wspaniały bałwan ze śniegu, ustrojony w kapelusz, dzierżący olbrzymią miotłą i oczekujący cierpliwie na wonną fajeczkę.
— Masz Witusiu! — wołał zdaleka, potrząsając glinianą fajeczką...
Dziękuje ci — zawołał Wituś, wsadzając w usta bałwana fajkę, teraz już gotów zupełnie, uformujmy więc koło i tańczmy...
Należy się nam zabawa po pracy. I cała gromadka miłych i pracowitych dzieci ujęła się za ręce i tańcząc wkoło śniegowego olbrzyma śpiewała i podskakiwała ochoczo.

KONIE