A cóż robiła Mruczysia?
Złapawszy swego synka, porwała go w zęby i usadowiła się na podłodze w kąciku...
Przedtem jednak, zamyślała o ucieczce przez okno, sądząc, że niebezpiecznie tu kociakowi.
Wskoczyła już nawet na okno i czuwała nad tem, co dalej nastąpi. Sądziła w swym kocim rozumie, że najpierw dostanie dobre klapsy za ptaszka, a potem odbiorą kotka i wrzucą do wody, jakto już raz było z nią na wsi, gdzie miała troje ślicznych małych kociąt... Rozpaczała wtedy biedna matka, miauczała i nic nie jadła, aż wychudzoną jak szkielet znaleźli dobrzy jacyś ludzie i zabrali do swojej chaty.
Nie bito jej tam, nie wypędzano z izby, ale, gdy zjawiły się u niej dwa kociaki, zrobiono tożsamo, co tamci z pierwszemi jej dzieciakami.
Wtedy Mruczysia postanowiła je ratować.
Na nic zdały się jej starania.
Dwie jej pociechy: synek i bia-
Strona:Elwira Korotyńska - Wróbelek i kotka.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.