Nie wypuszczam go jeszcze na podwórze, bo go skrzydełko boli od pazura Mruczysi...
— Coo? czyżby go zraniła?
— Przygniotła go trochę swą łapą. Chciała zadusić, ale nie pozwoliłam... Wie mamusia, co zrobiłam?
— Cóż takiego, dziecino?
— Kiedy już nic nie pomogło, ani mój krzyk, ani rozpacz, złapałam Białaska i chciałam go wyrzucić za okno..
— I zrobiłabyś to Zosieńko?
— Naturalnie!
— A gdyby się zabił?
— Miałaby karę za zjedzonego wróbelka.
— Czyżby zemsta ta przywróciła życie ptaszkowi?
— Nie, ale wiedziałaby, że nie można być drapieżną...
— Ale widzę, że Zosieńka ma i wróbelka i oba kociaki, cóż się więc stało?
— Widzi mamusia, to było tak: Jak tylko złapałam za grzbiet Białaska, kotka patrzała, co zrobię, trzymając jednocześnie wróbelka...
Strona:Elwira Korotyńska - Wróbelek i kotka.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.