krzesła spoglądała nań krwiożercza Mruczysia.
Gdyby o tem wiedział wróbelek, nie połakomiłby się napewno na ziarnka; wolałby się trochę przegłodzić...
I naraz drapieżne zwierzę rzuciło się ku wróblowi, który ziarnka zajadał i wskoczyła na okno...
Krzyk rozpaczy rozległ się w pokoiku i stuk padającego krzesełka.
Spostrzegła Zosia co się dzieje. Ból ogarnął jej dobre serduszko...
Co począć?
Kotka rzuca się ku uciekającemu w śmiertelnej trwodze wróbelkowi, chce odpędzić — ale rozszalałe żądzą krwi stworzenie goni i goni zaciekle.
Nie ujdzie łapek Mruczysi!..
Odgania Zosia drapieżcę, tupie, klaszcze w rączki...
Nie ulękła się i tego! Już, już dosięga nieszczęsną kruszynę...
Jedna łapa porywa za skrzydełko wróbla, druga chce porwać za gardziołek...
Biedna Zosia zaczęła krzyczeć, jak
Strona:Elwira Korotyńska - Wróbelek i kotka.djvu/9
Ta strona została uwierzytelniona.