Strona:Elwira Korotyńska - Złocista Różyczka.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale napróżno. Mała głosem stanowczym wypowiedziała tajemnicę: — Widziałam, jak Krysia kładła w szparę szafy pierścionek, dostałam dziesięć karmelków za milczenie. Zjadłam je, więc bałam się odezwać, ale poproszę mamusi to odkupi i oddam.
— Wiwat Felunia, wiwat cnota obroniona! zawołały koleżanki. Jedna Krysia stała zawstydzona, wreszcie podeszła do Feluni i prosiła.
— Przebacz! zrobiłam to z zazdrości chciałam ciebie zohydzić w oczach Różyczki.
— Chodź Krysiu, kochać się w trójkę będziemy! — odpowiedziała Różyczka, — a nie rób tego więcej.