Matka: Mów dalej, co się stało?
Złota Marysia: Wodna Pani wiedziała o wszystkiem, choć jej nie mówiłam o mojej tęsknocie...
Zawołała na mnie i rzekła: — Jesteś dobrą i pracowitą dziewczynką, zasłużyłaś na to, żeby ci oddać wiaderko i wynagrodzić... Roboty już nie wiele, śniegi przestały padać, możesz wracać do domu... Pokażę ci dwie bramy: idź przez tą złotą bramę i co ci napada w fartuszek i na ciebie, zabieraj do domu...
To mówiąc pokazała mi śliczną złocistą bramę, ucałowała na pożegnanie i wypuściła...
Jak tylko weszłam w bramę, deszcz złota osypał mię całą i oto wyszłam z wiaderkiem i ze skarbami na sobie.
Podzielmy się teraz temi pieniędzmi...
Czarna Marysia: Dawaj! dawaj mi moją część! Kupię sobie złoty zegarek. Ach, tak mało!
Złota Marysia (dodaje jej ze swej części): Masz, siostrzyczko, mnie i to starczy, kupię sobie maszynę do pończoch i zarobię na siebie i mamę...
Czarna Marysia (śmieje się): Cha! cha! cha! Maszynę kupi! Ktoby mi to kazał!... Ja mam dużo, dużo potrzeb i mnie tego, co tu mam, za mało! Pójdę i ja do Wodnej Pani... Opowiedz, jak to trzeba robić...
Złota Marysia: Wrzuć wiaderko niby wypadkiem, spuść się potem do studni i rób, co ci Wodna Pani rozkaże...
Matka: A jeśli się utopi! O, Boże!...
Czarna Marysia: Nie utopiła się ona, to i ja