Strona:Elwira Korotyńska - Złota Marysia.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

cieniutkie dla niej zrobiłam pończoszki!...

Matka: Jakaś ty dobra, że o każdym pamiętasz... Ale co to? Słyszę jakieś głosy. Takie, jak wtedy, kiedyś wracała od Wodnej Pani, ale jakoś inaczej wołają.

Głosy z oddali: Czarna Marysia wraca,
Nie miła dla niej praca!...

Złota Marysia (wychodzi przededrzwi): Ach! (zakrywa twarz rękami).

Matka: Patrzaj! patrzaj! (stoją objęte uściskiem i przerażone).

Czarna Marysia (cała w szmatach czarnych, jakby smołą oblana, twarz czarna, ręce czarne, zła bardzo rzuca się ku Marysi): Masz! masz! (uderza ją). Oszukałaś mnie! Wyszłam bramą jakąś, wskazaną mi przez tę starą babę, co mieszka w wodzie i oto, deszcz ze smoły spadł na mnie! (chce bić Złotą Marysię).

Matka: Nie ruszaj jej! Dlaczego nie chciałaś słuchać Wodnej Pani?... masz za to nagrodę...

Czarna Marysia: Naturalnie, że jej nie słuchałam! Jeszcze czego! Chciała, żebym jej słała łóżko, wytrząsała pierzynę! Jam nie sługa! — Oddawajcie pieniądze! (ukazuje się Wróżka w białej szacie, lilje białe w rękach).

Wróżka: Pieniędzy twych już niema, zamieniły się w smołę (otwiera szufladę gdzie były złożone). Oto one! Te tylko, które zapracujesz własnemi rękami będą lśniły złotem, jak tej dobrej dziewczynki (wskazuje na Złotą Marysię). Weź się do pracy, a za-

— 11 —