Strona:Elwira Korotyńska - Złota Marysia.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

Czarna Marysia: Wielka rzecz! Teraz matka będzie za nią robiła!

Matka: Sił nie mam...

Czarna Marysia: Znajdą się, znajdą, a tymczasem ubierz mnie matko i jedźmy, może wrócę narzeczoną księcia!

Matka: Daj to Boże! (wychodzi).

Złota Marysia (wychodzi z za paki, jakby wychodziła ze studni, cała oblepiona złotemi pieniędzmi z papieru, wiaderko w ręku): Sen to, czy jawa? co się ze mną działo? Ach! jakżesz mi tam było dobrze i jak czas zeszedł prędko... A ta Wodna Pani jaka szlachetna i dobra! I wiaderko mam i pieniędzy tyle! Teraz śmiało pójdę do domu (odchodzi od studni).

Matka (wyglądając z chaty): Co to za głosy?...

Głos z oddali: Wraca Maryś w złocie cała,
Bo uczciwie pracowała!

Matka (spostrzega Marysię): Ach! Marysiać Złota Marysia, ale jak pięknie ubrana, a ile na niej złota!

Złota Marysia (podchodzi i całuje matkę w rękę): Dzień dobry mamo! Przepraszam, że tak długo nie miałaś wiaderka... Pewnie ze dwa dni u was nie byłam.

Matka (zdziwiona): Ze dwa dni? Och! dużo więcej!

Złota Marysia: Matko, czemu sama dźwigasz takie ciężary?

Matka (ze smutkiem): A któż mi pomoże?

— 6 —