Strona:Elwira Korotyńska - Złota jabłoń i odważny królewicz.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale napróżno dwaj starsi bracia starali się unieść kamień z miejsca. Był on tak olbrzymi, że sto tysięcy ludzi zaledwieby mogło dać rady.
Wtedy rzekł najmłodszy z braci:
— Idźcie stąd na drogę, żeby się wam jaka szkoda nie stała! podczas, gdy ziemia trząść się pocznie.
Zaledwie usunęli się z góry, zatrzęsła się ziema młody książe wyrwał pierścień żelazny ze środka, kamień usunął i ukazała się głęboka studnia, z której wychodziłystraszliwe wyziewy.
— No bracia, który z was zejdzie do studni.
Z trwogą wielką oznajmił starszy, że sprobuje zejść na dół.
Okręcili go mocną liną i opuścili w dół, ale zaledwie doszedł do połowy! doczął przeraźliwie krzyczeć: — Ogień! ogień!, spalę się, wyciągajcie mnie z powrotem...
To samo powtórzyło się z drugim synem króla wtedy rzekł najmłodszy:
— Teraz spuśćcie mnie na dół studni, ale