Strona:Elwira Korotyńska - Zasłużona kara.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

zabawy, śmiejąc się i mówiąc: — Skub! skub! nic mnie nie boli, kwoko czubata!...
Raz zaczepił gęsiora, ale gdy ten biegł za nim, uciekł, udawało mu się zawsze kary uniknąć i dlatego w dalszym ciągu z bezbronnemi stworzeniami wojował.
Razu pewnego przyjechała ciocia Felusia i opowiadała, że przyplątała się do jej domu bardzo ładna szara pręgowata kotka, ale, że wyjeżdża teraz na kilka miesięcy na kurację do wód, nie wie, co z nią zrobić.
I zapytała mamusię Felka, czy nie zna kogoś, coby przyjął tę kotkę, a w ostateczności, choćby tylko na czas jej wyjazdu.
— Zabrałabym ją do siebie z powrotem, — mówiła ciocia — aby teraz, bo cóż z nią pocznę?
— Felusiu! — zawołała matka — chodźno tu chłopcze!