Strona:Emil Pouvillon - Jep Bernadach.djvu/161

Ta strona została przepisana.

kroku, by dopełnić rzeczy ostatniej. Katlar spał. Okiennice i drzwi były pozamykane, gdy zatrzymał się na placu kościelnym, przed kuźnią. Przywiązał paczkę z ziołami do pierścienia umieszczonego w drzwiach. Wieszając uważał, by korzonki sterczały w górę, jak przykazał Cabiran. Potem, w chwili, gdy miał już odejść ku domowi, zawahał się, podszedł ku oknu i zapukał silnie do okiennicy kuchennej.
Małą chwilę czekał, wreszcie okno otwarło się. Ukazała się w nim Bepa i wychyliła na zewnątrz.
— Kto tam? — spytała.
— To ja, Galderyk. Słuchaj. Mam ci powiedzieć ciekawą nowinę. Wracam z Prades. Zamach stanu ogłoszony afiszami na merostwie. Republika została zniesioną. Możesz to oznajmić odemnie twemu kochankowi i twemu dziadkowi. Życzę wam wszystkim trojgu dobrej nocy!