Za jakiś czas przyjęto Ligonia znowu do pracy, ale bardzo już niechętnie. Nie trwało też długo a wydalono go z roboty po trzeci
raz a teraz już na zawsze.
Że dary Boże kocham i miłuję,
Wiarę i mowę drogą zachowuję
Przewrotni ludzie o to się gniewają,
Którzy się z Boską wolą nie zgadzają.
Dlatego u nich jestem „niebezpieczny”,
Że ich zachciankom głupim jestem sprzeczny,
Dlatego w domu tych strachów szukają
I od roboty często odbywają.
Nic tu nie znaczy oznak honorowy,
Żem dla ojczyzny umrzeć był gotowy,
Za nic i trzeźwy, za nic pracowity,
Skoro katolik, Polak rodowity!
Lepszy robotnik pijak ladajaki,
Byłe nie Polak, nie katolik taki,
Lepszy co w wojsku na przypiecku siedzi,
Byle z niemiecka za ojczyzną bredzi.
Taki ma pracę, śmieje się z drugiego,
źe utrzymania nie ma nijakiego,
Że choć kaleką w pracy państwa został,
Teraz z rodziną głód go będzie chłostał.
Kaleką Ligoń był o tyle, że wskutek ciężkiej pracy cierpiał na przepuklinę a oprócz tego nie widział na lewe oko, ponieważ kiedyś przy robocie był mu wpadł do niego wiorek żelaza. Zaczęła się bieda prawdziwa, bo renty nie przyznano mu żadnej. Nie