Wiersze Ligonia były swego czasu bardzo lubiane, choć nie są wykwintne a czasem rażą błędami rytmu lub rymu. Prosta to i bezpretensjonalna poezja na służbie ideału, któremu na imię: wiara i narodowość.
Ligoń właściwie nie był poetą; jego uzdolnienie w tym kierunku było zbyt skromne a wyobraźnia za słaba. Ale otrzymawszy od Boga „talencik”, szafował nim rzetelnie i był wierszopisem bardzo płodnym. We wolnych chwilach chwytał za pióro i pisał, Bogu na chwałę, bliźniemu na pożytek a sobie na pociechę.
W roku 1874, cierpiąc przez siedem tygodni na nogę, układał na łożu boleści wiersze, które były osadem jego pobożnych rozmyślań; wydał je pod tytułem „Walka smutku z pociechą w sercu katolika”.
Na słowo samego Boga
Niech precz ustępuje trwoga,
A z myślami do Jezusa
Niechaj się udaje dusza.
Ręka je zaś choć ołówkiem
Niechaj kreśli nad węzgłowkiem,
Może się przydadzą komu,
Tak lub owak cierpiącemu.