Strona:Emil Szramek - Ks. Konstanty Damroth.pdf/22

Ta strona została przepisana.
II.

W tem zawakowała posada dyrektora seminarjum w Kościerzynie w Prusach Zachodnich (Berent i. Westpr.) Między innymi zgłosił się i ks. Damroth. Naczelny prezes zaprosił wszystkich kandydatów do siebie, ażeby uczynić odpowiedni wybór. W toku rozmowy powiedział, że dyrektor w Kościerzynie powinien koniecznie i polski język znać dobrze, gdyż tam okolica polska a wielka część uczniów z polskich rodziców pochodzi. Na te słowa różni kandydaci ze swej polszczyzny chwalić się zaczęli; ks. Damroth zaś zauwazył: „Jeżeli tak, to ja kandydaturę moją wycofuję. Umiem wprawdzie trochę po polsku, ale sądzę, że moja polszczyzna tu nie wystarczy“. — Była to albo skromność, albo przebiegłaść. W każdym razie pan prezes zaraz się tak doń odezwał: „O Herr Damroth, Sie sind, wie ich zu meiner grössten Befriedigung schon gemerkt habe, ein äusserst tüchtiger Mann; es wird wohl auch im Polnischer gehen“. I — ks. Damroth dostał dyrektorat.
Trzynaście lat pracował nasz rodak w Prusach Zachodnich, daleko od chaty rodzinnej, a jednak między swoimi, bo polski lud tu i tam. „Z narodowością swoją nie występował ks. Damroth ostentacyjnie, lecz nigdy się jej nie zaparł; a gdy chodziło o to, stwierdzał swoje przekonanie śmiało; np. na wybory zawsze się stawił i głosował w obec landrata