pobożnych rodziców „Nolbuś“ przepędził lata dziecięce, najszczęśliwsze swego życia; później nieraz tęsknił za niemi. Świadczą o tem pierwsze wiersze „Starego Kościoła Miechowskiego“:
Lat dziecinnych szczęśliwych przebłogie wspomnienia,
Zanieście ducha mego do owych drzew cienia,
W których cichej świątyni był mi światem całym
Dom rodzinny drzewiany z dachem podstarzałym!
............
Widzę raj mej młodości, śliczne Miechowice,
Ozdobione zielenią, jak wiankiem dziewice:
Tam na górce kościółek z białemi murami,
Otoczony stąd stawem, z owąd ogrodami;
Tam zamek, tam plebanja, tam szkoła z Rektorem!
Obok rodziców największą czcią otaczał proboszcza miechowskiego ks. Preuss'a, któremu sześć lat do Mszy św. służył, i nauczyciela swego Bienka. Obu uwiecznił w „Starym Kościele Miechowskim“. Niestety Nolbusiowi nie zabrakło też smutnych doświadczeń. Jako chłopiec dziesięcioletni przeżył rok 1847, co „pół świata trapił głodem, z którym w ścisłym związku mór się srogi rozgościł w naszym Górnym Śląsku“. Ten rok mu na zawsze został „w pamięć wryty“, gdyż stracił wtedy matkę ukochaną i dwie siostrzyczki. Pisze o tem:
Rok czterdziesty i siódmy jest mi w pamięć wryty,
Tedy nie byłem chleba, ale płaczu syty!