20-go sierpnia 1872 roku w Miechowicach“. — Kilka lat później bawiąc na kuracji u wód napisał dosyć pospiesznie nowe dzieło „Góra Chełmska“ (1886), czyli wspomnienia z r. 1875. Sam uważał to za „rzecz mniejszej wartości“; jednakowoż idea przewodnia tego utworu, obfitującego zresztą w śliczne ustępy, jest wzniosła. Jest to poniekąd poetyczna apologja pobożnego ludu górnośląskiego.
Ojcze! oby nasz Berlin widział zgromadzenie,
Porzuciłby o polskim ludu uprzedzenie.
Czyż ten lud jego wrogiem? tegoż mu się lękać?
O, kto się nie oduczył w Boga wierząc klękać,
Nie podniesie zbrodniczej prawicy na króla!
Król od Boga, więc jego stać się musi wola.
Ten lud kraju nieszczęściem? — To kamień węgielny!
Kto go czerni przed królem, ten kłamie bezczelny!
(Góra Chełmska str. 109).
Główne te poezje ks. Bonczyka są pierwszą a dotąd jedyną próbą przedstawienia w formie epicznej całokształtu życia ludu polskiego na Śląsku. Dlatego Ks. Św., omawiając „Stary Kościół Miechowski“ w „Katoliku“ (1879, nr.7), nazywa autora Homerem górnośląskim.[1]
- ↑ Odżałować nie można, że ks. Bonczyk nie zdołał już dokończyć i wydać trzeciego wielkiego eposu, nad którem w ostatnich latach pracował. Z krótkich napomknień nieboszczyka wobec osób najbliżej mu stojących wnioskować należy, iż był to wielki poemat na szerokiem tle polskiem, który miał znacznie przewyższyć „Stary Kościół Miechowski“ i „Górę Chełmską“. Niestety nikt ani tytułu się nie dowiedział, ani rękopisu nie widział. Najprawdopodobniej ks. Bonczyk jak wiele innych papierów tak i ten niewykończony utwór kazał przed śmiercią spalić.