Kilkakrotnie ks. Bonczyk podnosi potrzebę polskich księży na Górnym Śląsku. Czasem ksiądz jest „prawdziwy mąż Boży, — ale cóż, kiedy Niemiec, a tu w polskiej ziemi — trzeba polskich, by mogli rozmawiać z naszemi“, trzeba „takich, których przemowa i trwoży i cieszy, — obala i buduje i serca porywa, — gdyż się w języku ludu do ludu odzywa“. Wzór takiego kapłana przedstawił nam w ks. Stabiku michałkowskim:
Jemu strumień słów słodkich z polskich ust się toczy
W serca polskie, językiem wszystkim zrozumiałym
Wrył się w sumienia ludzkie, a swoim zapałem
Rozpaliwszy słuchaczy z ich się duchem spoił,
Sercom rany zadawał a zadane goił.
A gdy głosu zabrakło, rzęsne łzy płynęły,
Z niemi łzy i westchnienia ludu się łączyły.
(Góra Chełmska str. 109).
Polskie pieśni nabożne ks. Bonczyk takiemi wychwala słowy:
Pieśni polskie nabożne! Wam to Bóg sam chyba
Tak cudowny dał urok, iż aże do nieba
Tych uczucia wznosicie, co was czerpią słuchem;
Ktoby słów waszych nie znał, odgadnie je duchem,
Skoro zadrży powietrze waszą melodyją!
Gdy do boju wołacie, ostrza wasze ryją
Serca aż do żywego, dodawając męstwa:
Waszym ogniom Czech i Lach winni swe zwycięstwa!
Kto wami prosi Boga, pewien wysłuchania,
Kto wami płacze, kto w was chowa serca łkania,