Strona:Emil Zegadłowicz - Głaz graniczny.djvu/13

Ta strona została przepisana.

Mistyka poety, rodzi się z gleby naszej i narodu z niej wyrosłego, a wznosi się na wysokości nadnarodowe i tam łączy się dusza poety ze zjawiskami. Zegadłowicz żyjący wśród swych pól w zapatrzeniu w kwiaty łąk i lasów, w fioletową miękką linję gór, zamykającą horyzont, rozjaśnia powierzchnię swej duszy rozsłonecznioną naturą, a głąb jej zapada w zamyślenie nad największemi tajemnicami bytu, nad niezgłębionem misterjum Chrystusowem. W jednej z jego godzin zamyślenia powstał utwór „Noc świętego Jana Ewangelisty“. Jest w nim zazawarta tragedja duszy po za sprawami jej uczuciowego życia poza zdarzeniami bytu materjalnego, tragedja ducha ludzkiego, dążącego do najwyższych wzniesień, szukającego drogi ofiarnej, z którym w pewnym momencie asymiluje się „Książę tego świata“ i tworzy fałszywych apostołów idących w świat z pozorną prawdą. Będą oni mówić mechanicznie o Królestwie Bożem na tym świecie, będą siać nie zdrowe ziarna, lecz kąkol. Poeta jednak nawskroś chrześcijański, zupełnie złączony z całą tradycją religijną swych gór beskidzkich, unosi się ponad zdarzeniami wprowadzone mi na teatrum i jakby w poznaniu najstarszych kultur ziemi, znajduje nową formę, wyzwalającą widza z łańcucha zdarzeń dramatu, formę nowoczesnej „Katarsis“. Oto na samym końcu utworu Świetlana Opatrzność rozsrebrza dusze ludzkie. Rozpraszają się zwolna cienie nocy, świta, słychać modlitewne dzwony na Ave, a z promieniami wschodzącego słońca dochodzi donośny głos. „Ktobykolwiek nie przyjął Królestwa Bożego, jako dzieciątko nie wnijdzie do niego“.