Strona:Emil Zegadłowicz - Głaz graniczny.djvu/9

Ta strona została przepisana.

ojca, — dusi go, a potem, po przypadkowem zabiciu swego kochanka, podpala chałupę i ginie w ogniu. Temu ludzkiemu dramatowi przyglądaj. się Swiątki, jako bierni świadkowie. Przed ostateczną katastrofą opuścili dom, jak sądy duchowne w średnich wiekach, powierzając spalenie czarownic na stosie władzom cywilnym, a Hanka jak żona wodzów pogańskich spala się ze zwłokami swego męża — kochanka i wszystko co jej razem ze sobą spala:

mój-eś, ogniu — jo cie sobą pokrzepie
mój-eś, ogniu — jo cie sobą pożywie —


Temy wołaniami pogańskie mi ziemi, która swe rozżarzone pożądania tylko we wszystko niszczącym ogniu zciszyć może, kończy się dramat. A cho€ go autor nazwał tragedją, jak gdyby mu we wspomnieniach Grecja majaczyła, to mimo pozorów klasyczności, jest on na wskroś nowoczesny bo niema w nim ananke lub przeznaczenia, nie ma winy lub łańcucha przyczynowego wypadków. Przebija w nim chrześcijaństwo, poznanie upadłej natury ludzkiej, poznanie duszy owładniętej żarem miłości i mocy, która przy zupełnej jętności Świątków, spala się na własnym wyzwalającym stosie. I w tym ostatnim momencie dramatu ogarnia nas współczucie i wzruszenie, dokonuje się w nas „Katarsis“ nowoczesna, oczyszczenie naszej własnej ziemskiej duszy pod wpływem poetyckiego poznania grozy żywiołów.
Na wyższym szczeblu drabiny jakubowej duchów ludzkich stoi Fela, bohaterka dramatu „Głaz