Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/115

Ta strona została przepisana.

reux będziecie wiedzieli co powiedzieć? Wszędzie jak tutaj patryarchalne stosunki i obyczaje, wszyscy spokojni, szczęśliwi, nikomu nie brak niczego. Doprawdy, powinnibyście państwo tu przyjechać odpocząć w spokoju na świeżem powietrzu.
— To przedziwne! Przedziwne! — wykrzyknął pan z orderem z wybuchem zachwytu.
Wyszli rozpromienieni, jak gdyby wychodzili z wystawy okazów egzotycznych. Maheude wyprowadziła ich i stanęła w progu patrząc, jak szli powoli, głośno rozmawiając. Ulice ludne teraz były, dostojni państwo mijali teraz grupy kobiet, które na wieść podawaną od domu do domu zbiegły się zewsząd ciekawe widowiska.
Levaque przed samemi swemi drzwiami natknęła się na panią Pierron, która także przyszła się pogapić. Obie udawały zdziwienie. Ha, cóż to, czy ci państwo zamyślają nocować u Maheudów? No, nie byłoby im wesoło!
— Nigdy niema u nich w domu grosza, choć zarabiają wszyscy! Ha, trudno, tak być musi, gdy się ma nawyczki złe.
— Powiedziano mi, że Maheude dziś rano była po żebraninie u właścicieli Piolaine i także, że Maigrat, który odmówił im kredytu, zdecydował się i dał chleba i różnych rzeczy. Wiadomo czem się płaci Maigrata.
— Chyba nie na nią ma ochotę! Na to trzebaby odwagi!... Zagiął parol na Katarzynę, to jasne.
— Pomyśl tylko moja droga! Ta kobieta jest do tego stopnia bezczelna, że odgrażała się przed chwilą u mnie, iż zatłukłaby Katarzynę gdyby się z kimś wdała. Co za obłuda, jak gdyby Chaval dawno już nie wyobracał jej na wszystkie strony na dachu królikarni!
— Cicho! Wychodzą!
Obie kobiety udając spokój niby to bez ciekawości patrzyły ukradkiem na odchodzących. Dały znak i Maheude ze Stelką na ręku przyłączyła się do nich niebawem. Wszystkie trzy spoglądały teraz w milczeniu na oddalające się, pięknemi materyami pokryte plecy pani Hennebeau i jej goś-