Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/126

Ta strona została przepisana.

po kolonii bijąc się, przewracając po ziemi, a ojcowie, którzy nie poszli do szynku, w grupach po kilku przysiedli na piętach pod murami domów w pozycyi do jakiej nawykli w kopalni i palili fajki. Wreszcie Pierronka rozgniewała się na dobre gdy Levaque spróbował namacalnie się przekonać czy ma twarde biodra i poszła, on zaś także wyruszył do Rasseneura pocieszając się myślą, że zastanie tam innych znajomych. Maheu krzątał się dalej po ogrodzie.
Wieczór zapadł szybko, a Maheude zapaliła lampę zła, że nie ma ani córki, ani synów. Narzekała, że ani raz do roku nie siadają do kolacyi wszyscy razem. Czekała przytem na sałatę. A to smarkacz! Jakże może rwać ją o tej godzinie po ciemku! A właśnie doskonale nadawałaby się sałata do potrawy jaką przyrządziła na kolacyę. Była to mieszanina ziemniaków, szczawiu i smażonej cebuli. Odór cebuli napełniał cały dom. Jestto zapach bardzo miły, niestety zbyt szybko przechodzi w zjełczały i jako taki przesiąknął w mury mieszkań robotniczych kolonij do tego stopnia, że w całej okolicy, dość daleko wkoło czuć się dawał ten odór specyficzny kuchni nędzarzy.
Maheu opuścił ogród gdy się ściemniło, usiadł na krześle oparł głowę o ścianę i natychmiast zasnął. Spał w ten sposób co wieczora aż do uderzenia siódmej. Dziś wydarzyło się tak nieszczęśliwie, że gdy Lenora i Henryś w przystępie nadzwyczajnej usłużności chcieli koniecznie pomódz Alzirze nakrywać do stołu... stłukli talerz. Niebawem wrócił też dziadek Bonnemort, by zjeść pospiesznie kolacyę i pójść do kopalni. Teraz Maheude zbudziła męża.
— Siadajmy do jedzenia... mniejsza, że ich nie ma! Już mają dość rozumu, by bez pomocy trafić do domu. Zła jestem tylko, że ten smarkacz nie przyniósł sałaty!

V.

Stefan zjadłszy zupę, położył się nie rozbierając wcale w swej ciasnej izdebce na poddaszu i zasnął. Znu-