Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/132

Ta strona została przepisana.

występnym malcom napędził. Wcześnie zaczynali to prawda, ale jakże mogło być inaczej? Widzieli to ciągle dokoła siebie, słyszeli bez przestanku tłuste żarty i opowiadania. Chyba by ich trzeba uwiązać na łańcuchu. Ale nastroiło go to smutnie.
O sto kroków dalej napotkał znowu parę gruchającą. Znajdywał się właśnie w Requillart, gdzie dziewczęta zabawiać się zwykły ze swymi kochankami. Było to miejsce zborne, pełne krzaków, zakątków skąd przesuwaczki przynosiły sobie zawsze swe pierwsze dzieci.
Rozleciały się do reszty ogrodzenia starej kopalni i każdy miał teraz przystęp wolny na plac zarzucony gruzem i szczątkami starych szop, pośród których sterczały jeszcze szkielety wież szachtowych. Leżały tu stare, niezdatne do użytku wózki, stosy przegniłego drzewa, a bujna roślinność pokryła ten zakątek opuszczony. Rosła tu wysoka trawa i kępy młodych ale silnych już drzewek. Każdej z dziewcząt było tu jak w domu, nie brakło dla nikogo ciemnych zakamarków, zresztą załatwiano się najspokojniej w świecie na stosach belek, za kupami gruzu, we wózkach, kładziono się obok siebie, tak, że nieraz trącano się łokciami, ale każdy zajęty był sobą i nie zwracał uwagi na sąsiada. Tutaj właśnie, dokoła wygasłych pieców i szachtów znużonych wyrzucaniem węgla ze swych głębi, życie z podwójną siłą wrzało, kwitła wolna, żadnemi więzami nie skrępowana miłość, w łonach ledwie dojrzałych dziewcząt płodziła dzieci, nie troszcząc się o los jaki je czeka, ślepa na ból i nędzę człowieczą.
Na pustkowiu tem jednak mieszkał człowiek. Staremu Mouquowi wyznaczyła Kompania dwie izdebki tuż pod starą wieżą szachtu grożącą ciągle zawaleniem. Mouque zainstalowany jako dozorca, podparł część porysowanej powały i zamieszkał tu ze synem, drugą izbę oddawszy córce. Ponieważ w oknach nie było ni jednej całej szyby, pozabijał je deskami i chociaż teraz było ciemno, zato wiatr, nie hulał po mieszkaniu. Zresztą Mouque nie dozorował niczego, karmił konie w kopalni, a ruinami Requillart nie troszczył się wcale, bo i nie było potrzeby. Na całej prze-