Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/138

Ta strona została przepisana.

tniczej. Mężczyzna objął znowu ramieniem kochankę, tulił ją do siebie jakby z wdzięczności, szeptał jej ciągle do ucha, a ona nagliła spiesząc do domu, nierada, że się spóźniła.
Stefan uczuł chęć spojrzenia im w oczy. Głupia to była chętka, toteż przyspieszył kroku, by jej nie uledz. Ale nogi same wypowiedziały mu posłuszeństwo, przystanął przy pierwszej latarni na drodze i skrył się w cieniu. Zakręciło mu się w głowie, gdy poznał Katarzynę i Chavala i zatoczył się. Nie chciał wierzyć oczom. Więc to była Katarzyna, którą po męsku ubraną widział w kopalni? Jakże się to stało, że jej nie poznał przedtem? Tak, to była ona, nie zapomniał przecież jej zielonych, przeźroczystych i głębokich jak woda oczu. Poczuł, że ogarnia go żądza zemsty, a zarazem pogarda dla niej. Dziewka rozpustna!
Katarzyna i Chaval minęli go nie widząc, że na nich patrzy.
Chaval pod latarnią pocałował ją w kark, a dziewczyna zaśmiała się nerwowo i zwolniła kroku. Stefan miał teraz drogę zamkniętą, musiał iść za nimi i patrzyć na pieszczoty, które go doprowadzały do wściekłości. Więc mówiła prawdę, dziś rano jeszcze była dziewicą, a on osioł nie wierzył i wahał się zrobić to, co zrobił teraz drugi. Dał sobie dziewczynę zdmuchnąć z przed nosa, a co więcej zrobił jeszcze to głupstwo, że zabawiał się przyglądaniem wszystkim szczegółom swej klęski. Wzbierała w nim wściekłość, ściskał pięści, chciał się rzucić na przeciwnika, a czerwone płaty latały mu przed oczyma.
Przechadzka trwała pół godziny. Kochankowie zbliżywszy się do Voreux zwolnili jeszcze kroku, przystawali dwa razy nad kanałem rozmawiając i dając sobie pieszczotliwe przezwiska. Stefan musiał też zatrzymywać się z obawy, by nie być poznanym. Teraz wmawiał w siebie już tylko brutalny żal. Ma nauczkę, by drugi raz nie krępował się wobec dziewcząt! Gdy minęli Voreux mógł już swobodnie pójść do Rasseneura, na kolacyę, ale nie zrobił tego i poszedł dalej za nimi, aż do kolonii, czekał jeszcze