przyjdzie niedziela, ruszać się nie można ze znużenia, a cała przyjemność polega na upicu się i zmajstrowaniu żonie dziecka. Ot, psie życie! niema co mówić!
Maheude wtrącała też swoje trzy grosze.
— A co najsmutniejsze, to przekonanie, że tak będzie ciągle... Póki człek młody wygląda szczęścia, wygląda, a szczęście nie przychodzi. Nie życzę nikomu nic złego, ale doprawdy czasem porywa mnie oburzenie!
Wszyscy milczeli. Czuli w chwilach takich cały ogromny ciężar życia. Dławiły ich chmury oblegające ciasny horyzont poznania i odczucia. Jeno dziadek Bonnemort spoglądał zdziwiony... za jego czasów ludzie nie trapili się podobnemi myślami. Człek się rodził pośród węgla, kuł pokład i koniec. Pocóż czegoś pragnąć? Skąd się brał ten prąd żądań?
— Nie należy się buntować, — mruczał — dobry kufelek też coś wart. Przełożeni są nieraz źli, ale tak jest i było od początku świata, ktoby tam sobie łamał głowę, by wymyśleć co innego!
Stefan zapalił się. Co, i myśleć nie wolno robotnikowi? Ho, ho, właśnie dlatego, że robotnik dziś poczyna myśleć będzie niedługo całkiem inaczej. Za czasów dziadka człek żył w kopalni, jak bydle, jak maszyna do rąbania węgla ślepa i głucha na wszystko. Ale dziś budzi się górnik, z głębi kopalni poczyna kiełkować ziarno, a niezadługo zobaczycie co z niego wyrośnie. Powstaną ludzie, armia ogromna ludzi, która upomni się o swe prawa. Czyż od czasów rewolucyi nie są wszyscy obywatele równymi? Dziś, gdy każdy biedny czy ubogi ma prawa polityczne, dziś robotnik ma być niewolnikiem tego, kto kupił jego czas i siły? Kompanie przemysłowe gnębią nędzarzy w straszny sposób, a niema już nawet dawnych cechów, gdzie robotnicy jednego zawodu mogliby znaleść oparcie i ochronę wobec przemocy. Ale przyjdzie oświata, a z nią czasy lepsze. Wystarczy spojrzeć tu i tam, rodzice i dziadkowie nie umieją się podpisać, dzieci i wnuki piszą i czytają jak profesorowie. Kiełkuje już posiew, rośnie
Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/168
Ta strona została przepisana.