Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/179

Ta strona została przepisana.

poszli za nim w kierunku biura. Kasa mieściła się w małym pokoiku przedzielonym kratą na dwie części. Na ławkach pod ścianami siedzieli rzędem robotnicy a kasyer z pomocnikiem wypłacali właśnie jakiegoś górnika stojącego u kraty z czapką w ręku. Ponad ławką po lewej stronie drzwi widniał przylepiony widocznie świeżo żółty afisz, odbijający jaskrawo od zakurzonej, okopconej ściany. Od rana stawali przed nim górnicy. Przychodzili po dwu, trzech, zadzierali głowy i postawszy chwilę wychodzili bez słowa z wruszeniem ramion, zataczając się jakby im przetrącono krzyż.
Właśnie stali przed ogłoszeniem dwaj górnicy, młody niski o twarzy kwadratowej jak u byczka i stary chudy o mętnych oczach bez wyrazu. Żaden czytać nie umiał, młodszy jeno ślabizował poruszając ustami. Stary patrzał bezmyślnie. Wchodzili ciągle nowi patrzyli i wychodzili nie wiedząc o co idzie.
— Przeczytajże nam! — rzekł do swego towarzysza Maheu, także nie bardzo biegły w czytaniu.
Stefan przeczytał głośno. Było to ogłoszenie Kompanii dotyczące górników wszystkich kopalń, a streszczało się w tem, że dyrekcya wobec braku starania odnośnie do stemplowania chodników, znużona ciągiem nakładaniem kar na opieszałych widzi się zmuszoną wprowadzić we wszystkich kopalniach inny od dotychczasowego system płacy. Od tej pory za stemplowanie płacić się będzie osobno, mianowicie od metra kubicznego drzewa użytego na ten cel, płaca zaś od wózka węgla, stosownie do odległości sztolni zniża się równocześnie z piędziesięciu, na czterdzieści centimów. Następował dalej zawiły rachunek mający na celu dowieść, że nowy system płacy mimo zniżki na wózku, nie zmniejszy ogólnej stopy zarobkowania. W końcowym ustępie dyrekcya dawała każdemu czas, by się przekonał, o zaletach nowego sposobu płacy dla tego odsuwała termin wprowadzenia go na grudzień.
— Hej! — krzyknął kasyer — Moglibyście tam ciszej czytać! Człowiek własnych słów nie słyszy!