mających wyraz bólu i wyczerpania ukazały się łzy. Łamało się całe jej ciało, usiłując opaść na pościel.
Z łóżka rodziców rozległ się pomruk. Zakatarzonym głosem począł gderać Maheu.
— Tam do dyabła! Już czas! Zapaliłaś światło Katarzyno?
— Zapaliłam ojcze. Wybiła właśnie czwarta.
— Prędko, prędko, spiesz się leniu! Gdybyś była wczoraj mniej tańczyła, zbudziłabyś nas wcześniej dzisiaj. A to próżniak! Mruczał dalej, ale sen go wnet zmorzył, słowa stawały się coraz mniej wyraźne, począł chrapać.
Dziewczyna wstała i poczęła boso, w koszuli krzątać się po izbie. Przechodząc obok łóżka malców, narzuciła na nich kołdrę, która się zsunęła. Nie zbudzili się pogrążeni w głębokim śnie. Alzira otwarła oczy i nie wyrzekłszy ani słowa obróciła się, zajmując ciepłe jeszcze miejsce po starszej siostrze.
— Hej, Zacharyaszu i ty Jeanlin! — zawołała Katarzyna stojąc przy łóżku braci, którzy spali z twarzami w poduszce.
Musiała wziąść starszego za ramię i trząść nim. Począł kląć półgłosem, więc przyszło jej co innego na myśl. Jednem pociągnięciem zerwała z obu kołdrę i poczęła się śmiać na widok jak obaj fikają niecierpliwie gołymi nogami.
Idź, nie rób głupstw! — zawołał Zacharyasz siadając na łóżku. — Nie lubię żartów! Psiakrew..., że też wyspać się nawet nie można.
Był chudy cienki, długi, na twarzy jego rosły kępki włosów, wyglądające jak rude plamy i sterczał na niej duży, bezkrwisty nos. Ściągnął koszulę, która się mu aż pod brodę zsunęła, nie dlatego, by nakryć nagi brzuch, ale dlatego, że poczuł chłód.
— Wybiła czwarta! — powtarzała Katarzyna. Dalej, wstawajcie! Ojciec będzie się gniewał!
Jeanlin zwinął się w kłębek zamknął oczy i rzekł:
— Idź sobie... chce mi się spać!
Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/21
Ta strona została przepisana.