Wie pan zapewne już, że nie przystajemy na nowy system płacy. Obwiniają nas, że źle stemplujemy. To prawda, że nie poświęcamy na tę robotę dość czasu, ale gdybyśmy to uczynili to zarobek nasz wyniósłby jeszcze mniej, a że i teraz nie wystarcza na wyżywienie, więc byłby to już koniec naszej nędzy i poginęlibyśmy głodową śmiercią wszyscy do jednego. Niech nam lepiej płacą, a będziemy lepiej stemplowali, poświęcimy na to czas i nie będziemy tylko myśleli o ładowaniu jak największej ilości wózków, co nam jeszcze coś przynosi. Inaczej zapobiedz się temu nie uda. Za pracę należy się zapłata... a cóżeście to panowie miast tego obmyślili? Coś, czego nie możemy ani rusz pojąć... widzi pan dyrekor! Zniżyliście panowie płacę od wózka i wmawiacie, że to się wyrówna z zapłatą za stemplowanie. Gdyby nawet tak było, to i tak byśmy stracili, bo stemplowanie zabiera więcej czasu. Ale oburzenie nas ogarnia największe na to, że o wyrównaniu ani mowy niema. Kompania nie wyrównuje nam zarobków do kwoty dawniejszej ale chowa poprostu po dwa centimy od każdego wózka do kieszeni.
— Tak, tak, to prawda zamruczeli inni widząc, że pan Hennebeau zrobił gest gwałtowny jakby chciał przerwać mówcy.
Maheu zresztą nie dał mu przyjść do słowa. Rozmachał się i słowa płynęły gładko z ust jego. Chwilami zdumienie go ogarniało, zdawało mu się, że to ktoś inny za niego mówi. Nagłe, gwałtowne wzruszenie wyzwoliło z jego duszy wszystko co gromadziło się tam oddawna, choć o tem nie wiedział. Mówił o ogólnej nędzy, ciężkiej pracy katożnej, marnem życiu, mówił o kobietach i dzieciach plączących z głodu, wspomniał o dniach wypłaty, kiedy to robotnik przynosi do domu jak na drwiny resztki zarobku pozostałe po strąceniu kar dowolnie wymierzanych i dni przymusowego, a równie dowolnego bezrobocia. Czyż postanowiono ich zamorzyć głodem?
Więc też — konkludował — przyszliśmy tutaj, by panu oznajmić, że jeśli już mamy paść z głodu to wolimy umierać nie pracując. Przynajmiej się człek nie namęczy...
Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/213
Ta strona została przepisana.